Zawsze myślałam, że muszę „dopasować się” do Boga. Osiągnąć „coś”. Pasować do ubrania, które Bóg dla mnie „skroił i uszył”, a które zawsze wydawało mi się na mnie za duże. Ciągła troska i starania, by dorosnąć do Bożego ubrania była nieustannie frustrująca. A to rękawy za długie, a to nogawki nie pozwalają chodzić. A to reszata za obszerna i za ciężka. Ciągle wydawało mi się, że w tej świętości jestem śmieszna, karykaturalna i nieatrakcyjna.

Dziś siedząc w ciepłej bibliotece u stóp zaśnieżonych gór otaczających Sils Maria śmieje się z tego ubrania. Przecież rodzice nie dają swojemu dziecku ubrań na przyszłość tylko jest ono na TERAZ. Mój najlepszy Tata patrzy na mnie teraz, uśmiecha się i mówi:

– „Córeczko przecież ta sukienka jest już dla Ciebie za mała”

– ” Dlaczego ubrałaś się w płaszcz, buty swojego brata! Przecież zaraz się przewrócisz!”

Bóg po upadku Adama i Ewy szyje im ubrania. (Rdz 3) Na ich miarę, na sytuację, w której się znaleźli, na ich TERAZ. Ubrania, które mają ich ochronić. Nagość Adama i Ewy została skalana. Ich świętość została naruszona. To nie ubranie jest święte – to nagość Adama i Ewy jest święta!! A ubranie Boga chroni tę ich świętość.

-„Tak naprawdę, więc nie muszę się w nic „ubierać” nawet w świętość?”

– „Nie, bo Ty sama w swej nagości jesteś święta. Ale gdy upadniesz, zranisz się albo ktoś zrani Ciebie. Gdy nadejdzie burza, wiatr, fala zimna lub upałów przyjdę i dam Ci wszystko, by ochronić Twoją świętość i ją przyozdobić. Wystarczy tylko, że nie będziesz przede mną się chować. A ja przyjdę, zobaczę i ubiorę Cię najlepiej jak potrafię.”

Niezależnie w co jestem ubrana, czy to w strój nauczycielki, czy kombinezon mechanika, czy mam na sobie stetoskop, czy fartuch pielegniarki. Czy mam codzienne jeansy, czy dres niewyspanej matki. Nawet habit, czy sutanna nie czynią mnie świętym. Super skrojona suknia, czy wygląd zbuntowanej nastolatki. Każde ubranie chroni nagość – moją/Twoją świętość. Jeśli wyjdziesz z ukrycia i staniesz przed Nim nagi to zobaczysz czy Twoje ubranie jest Jego,  czy może sam się ubrałeś. A potem zdecyduj w co ubrany chcesz iść dalej.

chagall_adam_i_ewa

Marc Chagall, Adam i Ewa, 1960

Twoja nagość jest święta.

Czy ubranie które nosisz chroni Twoją świętość?

A może jesteś przebrany i myślisz, że im lepsze znajdziesz ubranie tym będziesz doskonalszy?

To nie ubranie czyni Cię świętym, ono ma chronić Twoją świętość.

„A gdy znowu przechodziłem koło ciebie i widziałem cię, oto nadszedł twój czas, czas miłości. Wtedy rozpostarłem nad tobą poły swojej szaty i nakryłem twoją nagość, związałem się z tobą przysięgą i zawarłem z tobą przymierze – mówi Wszechmocny Pan – i stałaś się moją. I obmyłem cię wodą, spłukałem z ciebie twoją krew i pomazałem cię olejkiem.Potem przyodziałem cię szatą haftowaną, nałożyłem ci sandały z miękkiej skórki, dałem ci zawój z kosztownego płótna i jedwabną zasłonę. Przyozdobiłem cię klejnotami, włożyłem naramienniki na twoje ramiona i naszyjnik na twoją szyję. Dałem ci też kolczyk do nozdrzy i nausznice do uszu, i ozdobny diadem na twoją głowę. I zdobiłaś się złotem i srebrem, a twoją szatą było kosztowne płótno i szkarłat, i haftowana tkanina; jadłaś najprzedniejszą mąkę i miód, i oliwę, i stawałaś się coraz piękniejsza, i dostąpiłaś królewskiej godności. A twoja sława z powodu twojej piękności rozeszła się wśród narodów. Była bowiem doskonała dzięki mojej ozdobie, którą włożyłem na ciebie – mówi Wszechmocny Pan.”-  Ez 16, 8-13