Minął już miesiąc od naszej podróży do Pekinu. Byliśmy tam przez tydzień. Trzy słowa mi się nasuwają, by opisać to miejsce.

Wielkość

Liczba mieszkańców Pekinu to połowa mieszkańców Polski, ok 20 mln. Osiedla mieszkaniowe to wieżowce 30 – 40 pietrowe, które są budowane klastrowo. Wyłaniają się nagle, zgrupowane na wolnej przestrzeni.

fullsizeoutput_9bc

zdjęcie własne

Kompleksy pałacowe: Zakazane Miasto, Pałac Letni to ogromne obszary z przepięknymi świątyniami, pałacami (800! w samym Zakazanym Mieście), altankami, pawilonami, galeriami, klasycznymi rezydencjami i budynkami mieszkalnymi (od konkubin po służbę). Place, parki, sztuczne jeziora i stawy. Pięknie niemal w każdym kącie. A zakątki są takie, że można by przesiadywać w nich całymi godzinami, zwłaszcza w Letnim Pałacu.

fullsizeoutput_8ba

Zakazane Miasto, zdjęcie własne

fullsizeoutput_8f1

sztuczne jezioro w Letnim Pałacu, zdjęcie własne

fullsizeoutput_8dc

Letni Pałac, zdjęcie własne

Ulice, budynki biznesowe, kamienice, bulwary handlowe, metro (chyba najdłuższe w świecie), place – wszystko DUŻE (tzn wysokie, szerokie, przestrzenne). Na placu Tiananmen ludzie wyglądają jak Liliputy z bajki o Guliwerze. Przejście przez ulicę na pasach to bieg z przeszkodami :). Popędzający pan Porządkowy, auta, które mają tam zawsze pierwszeństwo (to piesi muszą uważać nawet jeśli jesteś na pasach i masz zielone światło to musisz być ostrożny!) i masa innych przechodzących.

fullsizeoutput_8b4

budynek Baidu, zdjęcie własne

fullsizeoutput_8af

zdjęcie własne

Posiłki w hotelu, w restauracjach, do których trafiliśmy były zawsze ogromnymi porcjami. Sławna kaczka po pekińsku w restauracji, do której weszliśmy jakby tylnymi drzwiami, polecona przez znajomego, miejscowego Chinczyka była niezapomnianą ucztą. Pomimo, źe przyszliśmy tuż przed zamknięciem i nie podano nam wszystkich potraw, które zamówiliśmy i myto przy nas podlogi :).

Ogromna bieda i dysproporcja między klasami społecznymi.

fullsizeoutput_8a4

to odnoga ulicy tuż przy Zakazanym Mieście, fotografia własna

fullsizeoutput_8a6

ulica prostopadła do głównej przy Placu Tiananmen, fotografia własna

fullsizeoutput_8a7

fotografia własna

Na koniec wielkość niezaprzeczalna z wielu powodów – Mur Chiński. Dzieło sztuki budowniczej. Długi na 2400 km, ciągnący się przez góry . Wprawdzie najbliższy odcinek muru jest ok 80 km od Pekinu to umieszczam go do zestawu pekińskiego. Trzeba mieć niezłą kondycję, by przejść go choć w krótkim kawałku. Są miejsca, gdzie schody muru są niemal pionowe, ale jeśli skorzysta się z kolejek linowych można zaoszczędzić na zakwasie mięśniowym ;).

fullsizeoutput_8fc

fotografia własna

fullsizeoutput_902

fotografia własna

Uprzejmość

Zgubiłam się. Umówiłam się z mężem na konkretnej ulicy, na której dnia poprzedniego byliśmy późnym wieczorem. No cóż, w dzień wyglądało wszystko inaczej :). Zagubiona kobieta w wielkim mieście, gdzie mało kto mówi po angielsku, miałam w prawdzie adres hotelu po chińsku, ale to wystarczyło, by wyobraźnia u mojego mężczyzny zadziałała. Nie wiem jak on to zrobił, ale instynktownie w mig mnie odnalazł. Straty jednak były, bo grupa osób z którymi byliśmy umówieni na wycieczkę do Letniego Pałacu odjechała, zostawiając mojemu bohaterowi chińskie krzaczki i domki na kartce z informacją dla taksówkarza. No tak, ale jak tu przywołać taksówkę? Obydwoje musieliśmy wyglądać zupełnie bezradnie stojąc na wielkim chodniku między wielkimi budynkami, bo zaczepił nas bezinteresownie przechodzień. Pan Chińczyk chyba młody (rozpoznać wiek Chińczyków to dopiero sztuka) zapytał, czy może nam jakoś pomóc! Po angielsku! 🙂 Po pięciu minutach siedzieliśmy w taksówce, żegnani w ukłonach przez nieznajomego. Dotarliśmy na miejsce przed autobusem wesołych, międzynarodowych fizyków.

Prośba o widelec budziło zdziwienie a czasem zamieszanie, ale zawsze uprzejmie jeden się znalazł, albo uprzejmie kręcono głową na znak smutnego: niestety nie mamy!

Poranny spacer w parku i uśmiechnięci pracownicy – ogrodnicy, machający ręką i mówiący Nin hào (dzień dobry).

Uprzejmość sięgała zenitu w sklepach. W dużym markecie obsługiwały nas trzy panie jednocześnie. Kłaniając się i przynosząc właściwe rozmiary, kolory, prowadząc do kasy i odprowadzając prawie pod same drzwi wyjściowe, mimo, że próbowaliśmy wyjaśnić, że chcemy pooglądać jeszcze inne towary :). Szczerze powiedziawszy nie czuliśmy się z tą uprzejmością komfortowo (kupowanie w Pekinie to rozległy temat, zasługujący chyba na oddzielne pisanie).

Uprzejme próby zrozumienia się nawzajem. Począwszy od obsługi w hotelu, która posługiwała się tłumaczem internetowym Baidu (to najpopularniejsza wyszukiwarka chińska) po panie przy maszynkach biletowych na metro. Nigdy nie byliśmy pewni, czy się dogadaliśmy :). Dopiero po „owocach” naszych rozmów poznawaliśmy.

Kontrola 

To bolący temat dla wielu Chińczyków. Polityka państwa jest restrykcyjna. O najbardziej odczuwalnych i bolących mnie samą napisałam w Pocztówce. Tutaj tylko wspomne o tej codziennej kontroli. Na lotnisku kontrola wielokrotna: przejście przez bramkę fever (czy czasem nie masz gorączki), potem odprawa celna z robieniem ci dotatkowego zdjęcia. Wszystko odbywa się w poważnej ciszy stojąc grzecznie w długim sznureczku ludzi. Przy wejściu i wyjściu z metra niemalże lotniskowa kontrola (prześwietlanie torebek, obmacywanie itp) . Na samych stacjach metrach porządkowi w mundurach. Nawet w autobusie miejskim stoi porządkowy w mundurze, i pani bileterka siedzi na swoim specjalnym stanowisku! Przy placu Tiananmen kontrola dowodow osobistych Chińczykom, turystom paszportów i wiz. Na sam plac jest jedno wejście i jedno wyjście. Każde z nich to wąskie przejście z policjantami, wojskowymi i kotrolerami zwykłymi. I prześwietlaczem torebek, plecakow, sprawdzanie napojów. Kupując bilet do Zakazanego Miasta musieliśmy pokazać paszporty i pani spisała nasze dane. Wchodząc na tereny pałacowe prześwietlanie takie jak przy wejściu do metra. Na bulwarach handlowych wozy policyjne, karetka i patrolujacy policjanci. Przed budynkami firmowymi, uniwersytetem zamknięta przestrzeń do której można wejść tylko z odpowiednimi dokumentami. Osiedla ze strażnikami stojącymi nawet w nocy. W ciągu jednego dnia będąc w mieście byliśmy z sześć razy sprawdzani! Widzieliśmy policjantów sprawdzających dokumenty zwykłym ludzim na ulicy. Kamery robiące zdjęcia nie dla mandatów, ale sprawdzenia, gdzie dane auto się przemieszcza.

Chrześcijaństwo jest także/przede wszystkim pod kontrolą państwa. Bardzo ciekawy wywiad na ten temat można przeczytać tutaj. Wielu tu (mam na myśli całe Chiny) oddało swoje życie za wiarę i wielu też za wiarę przebywa w więzieniach.

fullsizeoutput_9bf

Kościół św. Józefa, przy ul. Wangfujing, fotografia własna

Bardzo ciekawie o Chinach i samym Pekinie pisze pan Marcin Wesołowski na swoim blogu Wojażer. Polecam tam zajrzeć, blog jest świetny.

Pekin to kolejne moje doświadczenie z zupełnie odmienną kulturą. To maleńka cząstka ogromnego kraju. Pięknego i bogatego w swojej historii, tradycjach, religii i kulturze. A ludzie są tu przyjaźni, pomocni i uprzejmi. Tak wiele mamy dzięki Chinom (papier, druk, jedwab, ceramikę,kompas itd). Chętnie bym zobaczyła inne miejsca, poznała ludzi. Tydzień to przecież tak krótko, by poznać cokolwiek. Może kiedyś przyjdzie okazja?