Dzisiejsza Ewangelia jest o tym jak religijni faryzeusze śledzą Jezusa, o świętowaniu szabatu i o tym, że religijność pozbawiona życia i miłości może chcieć pozbyć się Jezusa.
Faryzeusze – bractwo religijne, uczeni w Piśmie śledzą Jezusa, chodzą za Nim z zamiarem złapania Go na niepoprawności. Widzą uzdrowienia, słuchają Go, dziwią się Jego nauczaniu, mądrości i mocy, a jednak nie przyjmuja tego. Szukają w tym podstępu. Jezus nie mieści się w ich wyobrażeniu i w ramach ich religii. Znają Pismo i literę Prawa, ale nie widzą, że stało się ono żywe, uzdrawiające i zbawcze.
Jezus stawia przed nimi człowieka z uschłą ręką.
„Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?”
Oni milczą.
On zagniewany i „zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca” uzdrawia.
Smutek i bezradność Jezusa poruszają mnie do głębi.
Iluż to ludzi śledzi Jezusa dzisiaj! Ilu czyta Pismo, posługuje się Słowem, ale tylko po to, by je „oskarżyć”, przekręcić, „obrócić kota ogonem”. Iluż to praktyki religijne wykonuje z takim zaangażowaniem, że stają się one celem same w sobie, że nie prowadzą one do Prawdy, do Życia, do Zbawienia.
Ile razy ja sama czytam Słowo, jakby było tylko słowem, ile razy moje praktyki religine są tylko pustymi znakami. Jezu wypełnij je sobą. Chcę widzieć cuda jakie czynisz na moich oczach, dla mnie. Moja religijność może czyhać na Ciebie. Może Cię Jezu zabić. Dobro i życie niech będzie cudem w moim praktykowaniu – pokazywaniu, że wierzę w Ciebie Jezu, to Ty jesteś Zbawieniem.
„(…) odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali.Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem.” (Ez 36, 26-27)