Dziś w czytaniach o tym jak przyjąć i czym nakarmić Boga. Bóg to Miłość w relacji, co odkryłam niedawno i o ile przyjęcie Boga pod swój dach jest dla mnie oczywistością, to karmienie Boga już niekoniecznie. Nigdy o Bogu w ten sposób nie myślałam. Przecież JEST i nie musi jeść. A jednak postacie z dzisiejszych czytań Go karmią.

Abraham

Ugościł Boga jak potrafił najlepiej. Wybiegł Mu na spotkanie, posadził w cieniu, bo była to najgorętsza pora dnia, przyniósł wodę do obmycia nóg, a potem podał to, co miał najlepsze w domu: podpłomyki z najczystszej mąki, ser, mleko i młode ciele. A potem cieszył się widokiem ugoszczonego Boga.

Maria i Marta

Marta przyjęła Jezusa do swojego domu i zajęła się obowiązkami ugoszczenia – choś chyba do końca nie była zadowolona z tego krzątania. Maria w obecności Boga zapomniała o wszystkim. Usiadła i wpatrywała się w Niego słuchając każde słowo – ugościła Go swoją obecnością.

Miłość się karmi

Wszyscy, którzy kochają karmią kochanych. Obecnością, pożywieniem, słowem, tęsknotą, wspomnieniami, spotkaniami, rozmowami, przytuleniem, zjednoczeniem, wspólnym działaniem, wspólnym przeżywaniem. To wzajemna wymiana. Bóg jest Miłością, która karmi i która pragnie być karmiona.

Czym karmisz Boga? Czym ja Go karmię?