Jest kilka kobiet w Biblii, które swoją odwagą i wiarą biją mężczyzn na głowę. Rut, Judyta, Estera, bezimienna żona Manacha z Księgi Sędziów, św. Elżbieta i Maria z Nazaretu. Każda z nich ma swoją ciekawą historię życia i wiary. Trzy ostatnie łączy niezwykłe macierzyństwo, które jest potwierdzeniem, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Żona Manacha i św. Elżbieta w podeszłym wieku zostają mamami, a ich synowie staną się wielcy w historii Izraela. Wszystko to dzieje się za sprawą wiary ich i ich mężów w Słowo – obietnicę daną im od Boga. Poczęcie Samsona i Jana Chrzciciela jest naturalnym aktem wspartym Obietnicą. Cudem jest to, że niepłodne rodzą swoich synów. Z Marią jest nadzwyczajnie od samego początku tj. od poczęcia jej samej, przez poczęcie jej Syna i zakończenie jej życia. Nie chcę tu teraz rozwijać myśli o początku i końcu, ale o środku.
Odwaga Matki
Każda kobieta, która jest matką wie, że macierzyństwo jest czymś co zmienia jej życie na zawsze. Dla większości wiadomość o poczęciu jest radością, pomieszaniem euforii ze strachem, czasem nawet zdziwieniem, ale chyba najbardziej jak już pierwsze emocje miną pozostaje wyjątkowość. Wyjątkowość tego, że w niej rośnie tajemnica drugiego człowieka z całą jego fizycznością i osobowością. Każda Mama jest wyjątkowa. Z punktu widzenia wiary to kobieta jest szczególnie wybrana, bo cud nowego życia dzieje się właśnie w niej. I Bóg uzależnił się ufnie w jej chęci przyjęcia tego życia i przyzwolenia na jego wzrost. Tak samo było z życiem Jezusa. Bóg w swej ufności, szanując wolną wolę Maryi pyta, czy pozwoli, by życie Jezusa mogło dzięki niej się rozwijać. Opis tego wydarzenia można przeczytać tutaj.
Santuario de Onda (Castellón, España)
Nie jeden biblijny mężczyzna, np Mojżesz albo Jonasz, albo Jeremiasz – wielkie postacie Starego Testamentu przed prośbą Boga ugina się i miga. Mojżesz wezwany, by wrócił do Egiptu i wyprowadził nękany naród z niewoli wykręcał się jak mógł (zob. Wj 3,1-22). Jonasz dosłownie uciekał przed prośbą Boga (zob. Jon). Jeremiasz zasłaniał się swoim młodym wiekiem „Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!” (Jr 1,6) a potem wątpi i przeklina swoje życie i powołanie, bo wymagało ono wiele wyrzeczeń i trudu (zob. Jr 20,8.14-15)
„…niech Mi się stanie według twego słowa!”
Maria odpowiadając na Boża prośbę konkretnie pyta: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34). A w tym pytaniu już jest jej zgoda, gotowość przyjęcia tego, co Bóg ma dla niej. I mimo młodego wieku (miała przecież tylko 12 – 14 lat) jest tak odważna! Jak to ma się stać? Co mam zrobić Gabrielu?
wiek Maryi najdobitniej uzmysławia mi ten współczesny obraz: John Collier – Zwiastowanie (XIX/XX w)
Maria od samego początku wierzy we wszystko, co mówi Boży Posłaniec o przyszłym jej synu i o jej krewnej Elżbiecie. Jej odważna, zdecydowana postawa wymaga konkretów „…niech Mi się stanie…”. Potem wyrusza do Elżbiety , by jej pomóc a nie sprawdzić czy anioł mówił prawdę. A później przez trzydzieści lat towarzyszy swojemu Synowi w codzienności całkiem zwyczajnej i nic nie potwierdzało słów: „Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk 1,32-33). Otrzymywała znaki czasem pełne bólu, niezrozumiałe od Boga, że słowa się wypełnią: wizyta pastuszków i Magów, sny Józefa, rzeź niewiniątek, proroctwo Symeona, mądrość jej nastoletniego Syna wobec uczonych w Piśmie, nauczanie i cuda Jezusa.”Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19). Ufała, wierzyła i nawet patrząc na śmierć Syna nie zwątpiła. Pokorna nade wszystko po Zmartwychwstaniu Jezusa. Ewangeliści nie opisali ani jednego spotkania Syna z Matką po Jego Zmartwychwstaniu.
Czy wierzę w to, że dla Boga nie ma nic niemożliwego?
Początek Nowego Roku jest dobrą okazją, by szczerze odpowiedzieć sobie na to pytanie. Mam sporo marzeń, wyzwania jakie mnie czekają w tym roku (już mi znanych i nieznanych). Plany i świadomość tego, co chciałabym osiągnąć, gdzie dojść, jaką się stać versus temu, gdzie jestem i jaka jestem dzisiaj. Czego pragnie Bóg, a co jest tylko moim pragnieniem? Wiele z tych spraw wydają mi się tak wielkie, że przerastają moje możliwości. Wobec wielu innych jestem bezradna. Od lat przynoszę je Bogu i nic żadnych zmian. Od innych powstrzymuje mnie zwyczajny strach …
Mario, proszę, ucz mnie ufności i pokory wobec Boga. Daj wiarę i odwagę w przyjęciu tego, co Bóg przygotował dla mnie. Otwórz me oczy na Boże znaki i przypominaj o cierpliwości wobec Boga, bo wszystko co naprawdę dobre stanie się, gdy „nadejdzie dla nich pełnia czasu” (Ga 4,4). Amen