Gdyby Bóg słuchał muzyki kiedy mnie wymyślił i stworzył to napewno był to koncert fortepianowy E minor, op 11 F. Chopina

Pierwszy raz go usłyszałam dwa lata temu tj. w 2017 roku. Bez orkiestry – sam fortepian – „wygrał” go pan Krzysztof Jabłoński na Chopin Festival w Genewie. Pamiętam emocje, które we mnie obudziła ta muzyka. Zwłaszcza jego druga część. Rozpoznawałam siebie w niej. Swoją przeszłość i teraźniejszość. Tak jakbym zrozumiała siebie… Siedziałam jak zaczarowana i bardzo szczęśliwa. Powiedziałam wtedy po koncercie mężowi odurzona: Ten gość „wgrał” mnie…

Nie jestem jakąś szczególną melomanką. Mało jest utworów muzyki poważnej, którą potrafię rozpoznać. Nigdy bym nie pomyślała, że muzyka może tak wejść w ciało, duszę, serce i głowę. Każda nuta była i jest nadal „moja”. To bardzo dziwne …

Dziś, kiedy słuchałam koncert ponownie, pomyślałam żartobliwie, a może Bóg kiedy mnie wymyślał i stwarzał słuchał tego koncertu? A może jestem ucieleśnieniem tej muzyki :). Kiedy F. Chopin komponował utwór to Bóg wyśnił sobie mnie? Notabene koncert powstał w 1830 roku. Miło jest pomyśleć, że Bóg tak długo marzył i czekał na własciwy układ genów. 🙂

Ciekawa jestem przy jakiej muzyce Bóg wymyślił Ciebie. Czy już ją znalazłaś/eś, a może to ona odnalazła Ciebie, tak jak mnie?

A jeśli chciałabyś zerknąć na to, co we mnie siedzi to zapraszam … 🙂

Chopin Institute