Pewne jest, że każdy z nas patrząc na tą samą sytuację, będziemy widzieć ją różnie. Patrzymy nie tylko oczami. Widzi przede wszystkim nasza głowa i serce. Patrzymy przez pryzmat naszej przeszłości i teraźniejszości, naszego doświadczenia życia, naszej kondycji psychicznej i fizycznej, naszych wartości i naszego charakteru.

Sytuacja

Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy.

Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?» Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. W czasie kiedy ja dochodzę, inny wstępuje przede mną».Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje nosze i chodź!» Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził.

Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy». On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje nosze i chodź». Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu.

Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». Człowiek ów odszedł i oznajmił Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że czynił takie rzeczy w szabat.

J 5, 1-16

Co widzi Jezus?

Jezus widzi człowieka, „głęboko” i „w całości”. Jego przeszłość, teraźniejszość, jego pragnienia, jego grzeszność i jego potecjał. Jego pytanie nie jest pozbawione sensu: „Czy chcesz wyzdrowieć?”. Odpowiedź nie jest Jemu potrzebna, bo On wie. Odpowiedź jest potrzebna choremu, którego największą bolaczką wcale nie jest choroba. Prawdopodobnie nauczył się z nią żyć. Największym cierpieniem jest: “Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki”. Nie narzeka na chorobę, ale na samotność. Jezus uzdrawia go, wypełnia jego samotność, przywraca możliwość pójścia na poszukiwanie drugiego człowieka. To jest właśnie miłość – uwalnia i daje możliwości samodzielnego działania.

Co widzą faryzeusze?

Faryzeusze widzą człowieka łamiącego prawo: „Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy. On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje nosze i chodź». Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?»” Faryzeusze nie tylko widzą, ale i słyszą wybiórczo, przez pryzmat prawa. Nie interesują się uzdrowieniem, na co był chory, kto uzdrowił, tylko, kto buntuje do łamania prawa. Są sfokusowani na prawo i przepisy. Wartość swoją i innych mierzą przestrzeganiem prawa. Nic innego się nie liczy, jeśli ktoś wychodzi poza ramy prawa jest zły. Samo prawo nie jest niczym złym, chyba że staje się bezdusznym i stawia siebie ponad miłość człowieka. Religijne przepisy też w tym się mieszczą: Religijność bez miłości, Nie obchodzi mnie religia, obchodzi mnie Chrystus.

Co widzisz?

Gdybyś miał wyobrazić sobie całą tą sytuację co widzisz? Widzisz Jezusa, czy może samotność chorego od wielu lat? A może bezduszność lub gorliwość strażników prawa?

Czy jestem zafiksowana na coś? Co ogranicza mój wzrok i słuch? Co bardziej cenię miłość czy prawo? 

Jezus na nas patrzy zupełnie tak samo jak na człowieka z Ewangelii. Rozpoznaje w tłumie, wie czego nam trzeba. Wypełnia sobą naszą samotność i jak dzisiejsza historia nas uczy zamiast daru bezpośredniego daje czasem środki do zdobycia tego, czego nam brakuje: „Wstań weź swoje nosze i chodź!” Uwalniam cię od tego, co trzyma cię w miejscu. Czy chcesz być uzdrowiony?