Cantuccini to włoskie, twarde ciasteczka najczęściej z migdałami. Uwielbiam je do kawy lub ciepłego mleka. Kojarzą mi się z Florencją i Toskanią, miłą chwilą zapomnienia i relaksem. Są bardzo proste w wykonaniu, nawet ja potrafię je sama zrobić, więc Tobie napewno też się uda!
Składniki na ok 35 sztuk ciasteczek:
- ok 180g migdałów obranych lub nie
- 250g mąki pszennej
- 1/3 szklanki cukru – mało słodkie, 3/4 szklanki, jeśli chcesz bardzo słodkie
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 4 łyżeczki cukru waniliowego
- szczypta soli
- pół łyżeczki olejku migdałowego
- 25g masła prosto z lodówki
- 2 jajka
Wykonanie:
W misce wymieszaj przesianą mąkę, sól i proszek do pieczenia. Dodaj cukier, cukier waniliowy, olejek migdałowy, masło posiekane prosto z lodówki i jajka. Wszystko zagnięć w jednolite ciasto. Będzie ono trochę przylepiać się do rąk, możesz oprószyć je lekko mąką. Teraz czas na migdały i wmieszaj je w ciasto. Uformuj kulę, zawiń ją w folię spożywczą i schowaj do lodówki na minimum pół godziny.
Ciasto podziel na 4 części. Z każdej ulep wałek o długości ok 30 cm. Wałki ułóż na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia w szerokich odstępach. Ciasto urośnie w szerz. Ja każdy wałek umieszczam na oddzielnym wąskim papierze, aby podczas pieczenia się nie posklejały.
Pieczenie:
Wałeczki pieczemy w 200° ok 15 – 20 min do lekkiego zarumienienia. Wyjmujemy wszystko z piekarnika. Nie wyłączaj go, bo to jeszcze nie koniec pieczenia. Po lekkim ostudzeniu ostrym nożem delikatnie potnij każdy wałek na ok 1, 5 cm podłużne kromeczki (na skos). Odwracamy je na płasko i z powrotem włóż do pieca 200° na ok 10 minut aż do zarumienienia (ciasteczek oczywiście 🙂 chociaż nie dziw się jeśli ty też się zarumienisz na widok tych małych cudeniek, które wyjdą spod twej ręki).
Po upieczeniu studzimy. Zimne przechowuję w puszce po czekoladkach.
Smacznego!